Prof. Bogdan Oset – katecheta. Pracuje 24 lata w „Norwidzie”.

Jak Pan ocenia stan wiary naszych uczniów. Czy na przestrzeni lat zmalał, czy może wzrósł ?

Kilka lat temu przeprowadziłem wśród uczniów naszej szkoły badanie postaw religijnych i moralnych. Wyniki pokazały, że uczniowie są praktykującymi katolikami, gorzej natomiast wygladała sprawa ich moralności. Dzisiaj obserwuję spadek praktyk pobożnościowych u młodzieży. Są uczniowie, którzy np. modlą się tylko na katechezie. Zauważam też inne zjawisko. Kiedyś była duża grupa wierzących praktykujących, ale na lekcji byli milczący, za to swoje opinie głośno wyrażali ci, którzy mieli różne pretensje do Kościoła. Dziś tych młodych czynnie uczestniczących w życiu Kościoła jest mniej, za to potrafią odważnie dyskutować i dawać piękne świadectwo swojej wiary. Niepokojącym zjawiskiem jest jednak odchodzenie wielu uczniów od praktyk religijnych, np. jeśli chodzi o odpusty. Kiedyś młodzi chętnie ofiarowywali je za swoich bliskich, dziś już niewielka liczba troszczy się o zbawienie zmarłych ze swoich rodzin. Wielu z nich, jeśli się ma czymś zająć, pyta, czy to się opłaca. Chyba mniej jest bezinteresowności w ich postawach, to chyba jest taki znak czasu.

Czy ma Pan jakieś wyjątkowe wspomnienia związane z nauczaniem w Norwidzie ?

Pamiętam finał olimpiady na szczeblu ogólnopolskim, na który pojechałem do Ełku z dwoma uczniami naszej szkoły. Był to czas odchodzenia do domu Ojca Jana Pawła II. Tam, na placu, gdzie stał pomnik Papieża Polaka, zebrał się tłum osób – uczestników olimiady, ich opiekunów i mieszkańców miasta, aby modlić się za Jana Pawła II. Wieczorem doszła do nas wiadomość o jego śmierci. Ta chwila i ten dzień na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Innym wydarzeniem był Światowy Dzień Młodzieży w 1991 r. w Częstochowie. Z 1200 uczniów, którzy w tym czasie uczyli się w naszej szkole, 400 zaangażowało się w wolontariat na rzecz młodzieży z całego świata, która przyjechała na spotkanie z Janem Pawłem II. Systematycznie chodzili najpierw na spotkania przygotowujące, później służyli jako przewodnicy, tłumacze. Ciekawy jestem, czy nasza młodzież równie chętnie zaangażuje się w Światowy Dzień Młodzieży w 2016 r.

Czy ma Pan jakieś przeżycia związane z działalnością religijną ?

Już będąc na studiach lubiłem angażować się w różnego rodzaju akcje, np. pomocy osobom niepełnosprawnym. W duszpasterstwie akademickim włączałem się w organizację imprez kulturalno-artystycznych, a także wypoczynku dla młodzieży akademickiej. Później abp Stanisław Nowak powołał mnie do komitetu organizacyjnego Światowego Dnia Młodzieży w Częstochowie. Chodziliśmy m. in. z dwoma kolegami po częstochowskich szkołach i zachęcaliśmy do czynnego zaangażowania się. Udało się nam zorganizować i przeszkolić 2,5 tysiąca uczniów. Oni służyli 1,5 milionowej rzeszy młodzieży z całego świata jako przewodnicy, tłumacze i opiekunowie w czasie VI Światowego Dnia Młodzieży w Częstochowie. Czas przygotowań i samo spotkanie młodzieży z Ojcem Świętym to jedno z najpiękniejszych przeżyć w moim życiu. Ciekawym doświadczeniem była praca w radiu Fiat, które najpierw służyło uczestnikom spotkania młodzieży, a po spotkaniu stało się pierwszą niepaństwową rozgłośnią w Polsce. Pracowałem też w Archidiecezjalnym Wydawnictwie "Regina Poloniae" w Częstochowie oraz w Tygodniku Katolickim "Niedziela", pisząc artykuły. Kiedy Kraków został wybrany stolicą Światowych Dni Młodzieży w 2016 r. korespondent watykańskiej agencji prasowej "Zenit" przeprowadził ze mną wywiad, który następnie ukazał się w kilkunastu wersjach językowych na portalach różnych mediów na całym świecie. Można powiedzieć, że m. in. o młodzieży z Norwida, którą wspominałem, usłyszał cały świat.


Prof. Agnieszka Trebert – nauczycielka wychowania fizycznego. 17 lat w „Norwidzie".

Jak ocenia Pani pracę w podstawówce, a jak w liceum ?

Praca w szkole podstawowej jest ciężka, ale dzieci chętniej ćwiczą. Natomiast w liceum szczególnie dziewczęta przechodzą okres absencji ruchowej, niechęci do jakiegokolwiek wysiłku, dlatego trzeba dużo motywować je do zajęć.

Jak wspomina Pani swoje pierwsze wychowawstwo ?

Moja pierwsza klasa obchodzi w tym roku dziesięciolecie matury, wtedy było jeszcze czteroletnie liceum. Na początku byłam przerażona, czy sobie poradzę, bo w podstawówce nie miałam wychowawstwa , ale dałam radę.

Ma Pani jakąś ulubioną dyscyplinę sportu ?

Najbliższa mojemu sercu jest lekkoatletyka. Przez osiem lat trenowałam skok wzwyż z sukcesami rangi Mistrzostw Polski, ale lubię także grać w koszykówkę.

Czy może Pani podzielić się wrażeniami z ostatnich wakacji ? Podobno była Pani w Egipcie ?

Dużo by opowiadać! Uwielbiam ciepłe klimaty. Kocham słońce, piasek, ciepłe morze. Mogłabym tam tylko leżeć i nic nie robić. Przez cały rok pracuję, ćwiczę, a w wakacje wolę odpoczywać. Już nie mogę się doczekać kolejnych.


Wywiad z prof. Katarzyną Sołtys, nauczycielką geografii, która ma doświadczenie także w zarządzaniu szkołą.

Jak wspomina Pani Profesor początki pracy, pierwsze wychowawstwo?

Zaraz po studiach rozpoczęłam pracę w Technicznych Zakładach Naukowych. Uczyłam dorosłą młodzież z klas IV i V, głównie chłopców. Ze względu na niewielką różnicę wieku pomiędzy mną a uczniami, początki pracy były dla mnie trudne. Była to prawdziwa szkoła życia, ale doświadczenia, które wtedy zdobyłam, procentują w mojej pracy zawodowej. Moją pierwszą klasę wspominam z dużym sentymentem. Byli to sympatyczni chłopcy, obecnie są to dorośli mężczyźni. Mimo upływu lat pamiętam ich bardzo dobrze.

Czy może Pani opisać pierwszy dzień pracy jako nauczycielki?

Pamiętam, że byłam bardzo zestresowana. Miałam problem, żeby dotrzeć do swojej pracowni, ponieważ budynek szkoły jest bardzo duży. Jest tam wiele korytarzy, zakątków, schodów. Dlatego kilka pierwszych dni zajęło mi rozpracowanie „ciągów komunikacyjnych szkoły”.

Jak czuje się Pani w roli nauczyciela, skoro była Pani dyrektorem?

Świetnie. Zdecydowanie lepiej czuję się w roli nauczyciela. Odkąd pamiętam, zawsze chciałam pracować z młodzieżą. Będąc dyrektorem kontakt z uczniami jest ograniczony, ponadto rozbudowana biurokracja zniechęca do pracy. Cieszę się, że odważyłam się podjąć trudną decyzję i powrócić do pracy nauczyciela.

Co jest łatwiejsze - uczenie czy rządzenie?

Jeżeli poważnie podchodzimy do swoich obowiązków, to zarówno rządzenie, jak i uczenie są trudne. Wymagają dużego nakładu pracy, odporności na stres, radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych, sztuki negocjacji. Myślę jednak, że doświadczenie w zarządzaniu przydaje się w pracy z młodzieżą.

Co Pani Profesor lubi, a czego nie lubi w pracy nauczyciela?

Jak już wcześniej wspominałam, nie lubię biurokracji, która jest wpisana w nasz zawód. Natomiast lubię wszystko, co jest związane z kontaktem z uczniami - prowadzenie zajęć lekcyjnych, podejmowanie wspólnych działań, wyjazdy na wycieczki. Przyjemność sprawia mi także praca z uczniami w terenie, dlatego chętnie organizuję zajęcia poza terenem szkoły.

Jakie działy geografii najbardziej Pani lubi?

Jak większość nauczycieli geografii, najbardziej lubię zagadnienia z geografii fizycznej, zwłaszcza dotyczące środowiska przyrodniczego Polski.

Czy zwiedziała Pani jakieś szczególne miejsca, o których opowiada Pani na lekcjach?

Na lekcji, omawiając jakieś zagadnienia, chętnie powołuję się na swoje doświadczenia „podróżnicze”. Bardzo lubię w trakcie swoich wyjazdów sprawdzać teorię w praktyce i wykorzystać to potem w swojej pracy. Uczniom najczęściej opowiadam o mojej podróży do Indonezji. Mam jednak nadzieję, że nie będę o niej opowiadała do końca życia i że uda mi się pojechać jeszcze w jakieś inne egzotyczne miejsce.

Ma Pani Profesor jakiś ulubiony cel podróży?

W trakcie podróży najbardziej lubię mieć możliwość podziwiania zarówno pięknych krajobrazów, jak i zabytków. Jednak szczególnie cenię sobie kontakt z naturą i na dłuższą metę nie przepadam za dużymi skupiskami ludzi. Wolę spędzać czas na świeżym powietrzu i absolutnie nie potrzebuję ekskluzywnych warunków.

Które z Pani dzieci jest tradycjonalistą? Podobno Pani córka ma dredy?

Córka już nie ma dredów, obcięła je po długich namowach na zakończenie szkoły średniej - jest zresztą absolwentką Norwida. Jednak wracając do pytania, myślę, że żadne z moich dzieci nie jest w jakiś szczególny sposób tradycjonalistą

Jak Pani Profesor podsumowałaby swoją pracę w Norwidzie?

W związku z krótkim stażem pracy , trudno mi ją podsumować. Mogę jednak powiedzieć, że bardzo cieszę się, że tutaj uczę.


Prof. Joanna Duda – germanistka. Pracuje 35 lat w „Norwidzie”.

Które miasto, należące do państw niemieckojęzycznych, podoba się Pani najbardziej ?

Mimo iż wcześniej powiedziałam, że podoba mi się Szwajcaria, to jednak pokochałam Wiedeń. Byłam wiele razy w Wiedniu i dobrze się tam czuję. Jest to miasto, które mi odpowiada.

Co według Pani może być niezrozumiałe dla Polaków w języku niemieckim ?

Wydaje mi się, że wszystko jest zrozumiałe, ponieważ jest to bardzo poukładany język. Ma prostą zasadę budowy, wszystko jest tak pięknie wytłumaczone. Zresztą język niemiecki jest bardzo podobny do łaciny. Według mnie nie ma w tym języku nic skomplikowanego, tym bardziej, że staram się bardzo prosto przekazywać wszystkie podstawowe informacje.

A na przykład rodzajniki, gdzie dziewczyna po niemiecku to „Das Mädchen” (rodzaj nijaki) ?

Tak. To trochę odstaje od języka polskiego, ale uczymy się języka obcego na pamięć, więc tak jak każdego innego, trzeba się po prostu nauczyć.

Wśród starszych klas cieszy się Pani opinią 'przerażająco dokładnej' przy odpytywaniu. Czy uważa Pani, że ta opinia jest uzasadniona ?

Zaskoczyłeś mnie, że jestem taka dokładna przy odpytywaniu, ale według mnie łagodnie traktuję uczniów, więc może się to wyrównuje.


Prof. Agnieszka Nowak – anglistka. Pracuje 17 lat w „Norwidzie”.

A pierwsze Pani wychowawstwo ?

Do końca życia nie zapomnę mojej pierwszej klasy – była to klasa „i”, którą pozdrawiam serdecznie, o profilu językowym, z rozszerzonym angielskim, rosyjskim i francuskim. Do dzisiaj mam kontakt z niektórymi moimi uczniami, którzy obecnie są już dorośli, skończyli studia. Prawie wszyscy dostali się na takie uczelnie, jakie wybrali, część nawet studiowała za granicą – jedna dziewczyna w Anglii, jedna w Stanach. Pamiętam, że wygrali otrzęsiny, tańcząc kankana – chłopcy mieli specjalnie w tym celu wypożyczone z teatru profesjonalne stroje.

Których wychowanków wspomina Pani najlepiej ?

Najbardziej zapadła mi w pamięć właśnie ta pierwsza klasa, której byłam wychowawczynią. Trudno jednak wymieniać wszystkich, których ciepło wspominam, bo brakłoby kartek w książce. Przez wiele lat byłam opiekunką samorządu, więc miałam do czynienia z mnóstwem wspaniałych osób, które do dzisiaj prowadzą aktywną działalność w swoim obecnym miejscu zamieszkania.

Jak Pani Profesor ocenia sprawność językową Polaków ?

Naszych uczniów oceniam bardzo wysoko. Młodzież przychodzi do szkoły już z ogromną wiedzą, którą my w zasadzie tylko szlifujemy, gdyż nie zdarza się już to, co kiedyś, że trzeba było uczyć języka od podstaw, wyjaśniać od początku wszystkie czasy – dziś to już tylko powtórka. Myślę też, że świadomość młodych ludzi jest większa, gdyż zdają sobie sprawę, że znajomość angielskiego w dzisiejszych czasach jest rzeczą niezbędną podczas ubiegania się o pracę.

Czy jest jakaś konstrukcja gramatyczna, która w szczególności uczniom sprawia problem ?

Przypominam sobie nie konstrukcję gramatyczną, lecz słówko „pronunciation”, z którego poprawną wymową młodzież ma problem. Myślę, że większości moich uczniów będzie się ono kojarzyło właśnie z tym, że męczyłam ich bardzo, aby prawidłowo je wymawiali.


Prof. Beata Kula-Chrząstek – nauczycielka wychowania fizycznego. Pracuje 8 lat w „Norwidzie”.

Pamięta Pani wrażenia po pierwszej lekcji ?

Nie pamiętam już dokładnie mojej pierwszej lekcji w Norwidzie, ale myślę, że dużym zaskoczeniem dla mnie była sympatyczna i grzeczna młodzież. Bardzo twórcza, pełna pomysłów i otwarta na nowe wyzwania.

Jaka jest Pani ulubiona dyscyplina sportu ?

Narciarstwo, windsurfing, siatkówka.

Ma Pani jakieś największe marzenie ?

Myślę, że tak jak większość ludzi pragnę być zdrowa i szczęśliwa, realizować swoje pasje i marzenia.

Posłałaby Pani swoje dzieci do Norwida ?

Oczywiście! Moja córka kończyła Norwida i w rozmowach nadal podkreśla, że jest to świetna szkoła i gdyby jeszcze raz miała wybierać, na pewno byłby to Norwid.

Czy chciałaby Pani dodać coś od siebie na temat szkoły ?

Jestem zadowolona z miejsca, gdzie pracuję. Mam rewelacyjnych kolegów i koleżanki. Praca z młodzieżą nie jest łatwa, ale przynosi ogromną satysfakcję.


prof. Lidia Lichnowska - nauczycielka języka angielskiego. Pracuje 25 rok w „Norwidzie".

Pracowała Pani Profesor wcześniej w innych szkołach ?

Tak, pracowałam 2 lata w podstawówce.

Czy zawsze chciała Pani Profesor być nauczycielem ?

Muszę przyznać że nie, to przyszło do mnie z czasem. Ale chciałabym podkreślić, że nigdy nie żałowałam tej decyzji.

Czy zawsze lubiła Pani Profesor języki i czy od początku był to angielski ?

Tak, od zawsze lubiłam uczyć się języków. W dzieciństwie najpierw był to język niemiecki, potem rosyjski... Wygrałam nawet kiedyś jakiś konkurs z tego języka. Ale moją prawdziwą pasją zawsze był angielski.

Co uważa Pani Profesor w angielskim za najtrudniesze dla Polaków ?

Czasy i ich ilość, dużo większa niż trzy podstawowe. W języku polskim nie ma ich aż tyle.

Oblała Pani Profesor kiedyś egzamin z języka angielskiego ?

Nie.

W jakich krajach anglojęzycznych Pani Profesor była i do jakich chciałaby jeszcze pojechać ?

Byłam wielokrotnie w krajach Zjednoczonego Królestwa - Anglii, Walii i Szkocji. Udało mi się również odwiedzić Irlandię. Oczywiście, chciałabym tam wracać. Do USA jakoś mnie nie ciągnie, ale do Australii pojechałabym chętnie.

Jak dzieci Pani Profesor wspominają Norwida i czy podzielają Pani zainteresowanie do języka angielskego ?

Bardzo dobrze. Wiele się tutaj nauczyły, mam na myśli nie tylko ściśle teoretyczną wiedzę. Moje dzieci podzielają moją pasję do języka angielskiego. Lubią rozmawiać w tym języku, mają kontakty z kolagami z krajów anglojęzycznych. Zdały również międzynarodowe egzaminy Cambridge - Advanced i Proficiency, z czego jestem bardzo dumna.

Jak się Pani Profesor współpracowało z klasą sportową ?

Nie jest to łatwe pytanie, bo były różne momenty. Niektóre bardzo trudne, które kosztowały mnie wiele zdrowia i nieprzespanych nocy. Mogę jednak powiedzieć, że swoich uczniów będę bardzo dobrze wspominać, ponieważ to najlepsze wspomnienia pozostają, a miłych wspomnień związanych z moją byłą klasą 3s mam wiele.

Jakie jest więc Pani to najmilsze wspomnienie ?

Było to w Walentynki.. Moi uczniowie mieli jechać na ważny mecz do innego miasta. Przed wyjazdem przyszli do mnie z dużym czerwonym tekturowym sercem i tak głośno zaśpiewali "Sto lat", że pan wicedyrektor przybiegł zaniepokojony do mojej sali. Kiedy po lekcjach wyszłam ze szkoły, za wycieraczką samochodu znalazłam kartkę "Kochamy Cię, mamo! Wygramy!!!"

Jaki typ uczniów lubi Pani Profesor najbardziej ?

Uczniów dociekliwych, pracowitych, systematycznych. Uczniów, którzy chcą się uczyć nie tylko po to, by mieć dobrą ocenę, ale przede wszystkim po to, by wiedzieć. Uczniów, którzy potrafią z tej wiedzy korzystać.

Czy jest jakiś wybitny uczeń, który pozostał w pamięci Pani Profesor ?

Trudno mi podać w tej chwili nazwiska. Wielu moich uczniów ukończyło najlepsze polskie uczelnie i pracuje na odpowiedzialnych stanowiskach. W mojej pamięci na zawsze pozostanie Dominika, która po studiach przez kilka lat pracowała w USA, a od prawie 10 lat pracuje w Londynie, gdzie mieszka z rodziną. Na zawsze w moim sercu będzie także oczywiście moja ostatnia klasa 3s i mam nadzieję, że w reprezentacji Polski na następnych Mistrzostwach Świata w Piłce Siatkowej znajdą się jej przedstawiciele. Trzymam za to mocno kciuki!

Czy poleca Pani Profesor pracę nauczyciela ?

Tak, chociaż myślę, że nie jest to praca dla każdego.

Czy uważa się Pani Profesor za dobrego nauczyciela ?

Zawsze starałam się, aby nim być.

Czy ma Pani Profesor jakieś marzenie, którym może się Pani z nami podzielić ?

Dotyczące moich aktualnych uczniów, to takie, aby spełniły się ich marzenia - jak najlepiej zdali maturę, dostali się na upragnione studia, byli zdrowi i szczęśliwi.


Prof. Agatą Strzelczyk - nauczycielka wiedzy o kulturze, pod której czujnym okiem powstają wszystkie występy chóru szkolnego.

Czy mogłaby Pani Profesor opisać początki pracy w Norwidzie ?

Było to 21 lat temu. Przyjęła mnie do pracy pani dyrektor Ewa Juraszek. Początkowo miałam tremę, ale ona szybko minęła, okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Owszem, jakąś praktykę wcześniej miałam, ale nie ze starszą młodzieżą, raczej z dziećmi. Sądzę zresztą, że najprzyjemniej pracuje się właśnie z młodzieżą licealną.

Jak wspomina Pani swoją pierwszą lekcję?

Mało pamiętam… Swój pierwszy dzień pracy przypominam sobie w podstawówce. Nie wiedziałam, jak to będzie. Okazało się, że praktyka mija się z teorią.

A pierwsze wychowawstwo ?

Pierwsze wychowawstwo otrzymałam dopiero po kilku latach pracy. Klasa okazała się miła, kreatywna, uczynna, mam bardzo pozytywne wspomnienia.

Co Pani najbardziej lubi w pracy nauczyciela ?

Kontakt z młodzieżą. To, że potrafią być bardzo wdzięczni, są komunikatywni, dodają mi skrzydeł.

Czego zatem Pani nie lubi ?

Tak zwanej „roboty papierkowej”.

Czy od zawsze Pani Profesor pasjonowała się sztuką ?

Odkąd pamiętam! To jeszcze były czasy, kiedy chodziłam do podstawówki. Wtedy była to głównie muzyka, później rozwinęłam zainteresowanie na inne dziedziny.

Czy już wtedy, w podstawówce, planowała Pani kształcić się w tym kierunku ?

Tak, kształcić na pewno, natomiast pomysł, aby zostać nauczycielem, pojawił się dopiero później.

Chciałaby Pani, żeby córka poszła w Pani ślady ?

Chciałabym, żeby rozwijała swoje zainteresowania, a one trochę różnią się od moich.

Nie żałuje Pani, że nie została Pani lekarzem jak siostra ?

Nie żałuję. Myślę, że nie nadaję się do takiej pracy.

Ma Pani tremę podczas występów chóru ?

Zawsze, ale ona mnie mobilizuje. Zależy mi na tym, aby występ wyszedł jak najlepiej.

Zdarzają się wpadki ?

Czasami tak. Zawodzi nagłośnienie, ktoś spóźnia się z wejściem na scenę. W większości są to wpadki tego typu, o poważniejszych wolę nie pamiętać.

Skąd się bierze zdecydowana przewaga dziewcząt w chórze ?

Chłopcy przeważnie mniej chętnie śpiewają albo się wstydzą.

Nie chcą śpiewać ?

Myślę, że te pierwsze przesłuchania są dla nich stresem i trochę wstydem. Dziewczyny robią to chętniej, ale sądzę też, że po prostu w naszej szkole więcej jest wokalnie uzdolnionych dziewcząt niż chłopców.

Który z występów Pani Profesor wspomina najlepiej? Lub taki, który był dla Pani porażką ?

Przypominam sobie występy konkursowe na przeglądach. Kiedy udaje się coś osiągnąć, wtedy radość jest jeszcze większa. Lubię także koncerty kolęd. Natomiast co do porażek, to też konkursy, zawiedzione nadzieje, kiedy zdobywa się niższe miejsce niż zamierzone.

Czy chciałaby Pani jakoś podsumować swoją pracę tutaj w szkole ?

W zawodzie nauczyciela pracuję ponad 20 lat. Mogę powiedzieć, że był to czas, który wielokrotnie dawał mi powody do satysfakcji.


Wywiad z prof. Marią Gruszczyńską, od 25 lat w Norwidzie, która chciała być gwiazdą rocka.

Co i gdzie Pani Profesor studiowała?

Studiowałam biologię na Uniwersytecie Wrocławskim.

Jaki był temat Pani pracy magisterskiej?

Tematem mojej pracy był "Wpływ różnych czynników na przebieg ontogenezy zarodkowej u ptaków"

Zawsze Pani chciała być nauczycielem?

Nie, chciałam zostać piosenkarką rockową (śmiech).

Czy to zawsze była biologia, czy myślała Pani o jakimś innym kierunku?

Miałam wybór między biologią a medycyną, ale jednak zdecydowałam się na biologię. Nie to, że nie dostałam sie na medycynę, po prostu nie zdawałam, bo bałam sie prosektorium. Czego, niestety, teraz żałuję.

Co Pani najbardziej podoba się w biologii?

Wszystko lubię, bo biologia to nauka o życiu, a życie mi się podoba.

Co Pani Profesor najbardziej lubi w pracy nauczyciela, a co najmniej?

Jeżeli chodzi o pracę nauczyciela najbardziej lubię to, że polega ona na pracy z młodzieżą, kontaktowaniu się z nią. Natomiast najmniej lubię złe programy nauczania.

Co według Pani Profesor jest najważniejsze u przyszłych lekarzy?

Odpowiedzialność i świadomość tego, że w ich rękach leży życie innych ludzi.

Czy lubi Pani Profesor szczegółowo odpytywać uczniów?

Z dokładnością, zeby sprawdzić ich tok myślenia.

Jakie według Pani zagadnienie z biologii jest najtrudniejsze?

Dla mnie nie ma trudnych zagadnień z biologii (śmiech).

Jakie jest Pani najlepsze wspomnienie z pracy w Norwidzie?

Nie potrafię w tej chwili wybrać żadnego konkretnego... ale może to, jak po raz pierwszy zostałam wychowawcą. Lubię być wychowawcą. A dlaczego? Bo wszystkie dzieci są nasze, jak to powiedział Korczak. Jedyne, co mi w tym przeszkadza, to wypełnianie dzienników.

Oblała Pani kiedyś egzamin z biologii?

Nigdy.

Poleca Pani Profesor pracę nauczyciela?

Kobietom, które mają bogatych mężów i lubią mieć wakacje, owszem.

Uważa się Pani Profesor za dobrego nauczyciela?

Nie wiem, to jest zawsze taka zasada, że staram się nim być, ale ocenę zawsze pozostawiam tłumom.

Podobno kocha Pani zwierzęta, posiada Pani jakieś?

Mam aktualnie trzy koty i cztery psy, i dogadujemy się wszyscy razem.

Czy musiała Pani coś zmienić w swoim życiu z ich powodu?

Jeżeli chodzi o zmianę z ich powodu to tak naprawdę, musiałam przeprowadzić się z miasta na wieś, żeby móc realizować swoje marzenia w tym aspekcie, aby po prostu otoczyć sie zwierzętami, bo dobrze się mi z nimi rozmawia.

Ma Pani Profesor jakieś marzenie, którym może się z nami podzielić?

Tak nietypowo, ale chciałabym żeby... wakacje trwały 10 miesięcy, a rok szkolny 2.


Warning: Undefined array key 185 in /home/server747809/ftp/zjazd/wywiady/wywiady.php on line 92